W odpowiedzi na modną w architekturze wnętrz estetykę spójności i minimalizmu pojawił się styl, który jawnie kpi ze wszystkich aranżacyjnych zasad. Fusion, bo o nim mowa, udowadnia że tak zwana jednorodność stylistyczna to już przeszłość. Modne wnętrze to takie, w którym odważnie zestawione są elementy pozornie do siebie nie pasujące.
Za prekursora stylu uznaje się Phillipa Starcka, autora mebla Louis Ghost, który ze zwyczajnego plastiku wyczarował klasyczne krzesło a la Ludwik XIV. Fusion stawia sobie za cel zaskakiwanie, przełamywanie stereotypów i poszukiwanie niekonwencjonalnych rozwiązań. Bardziej niż jednorodność kompozycji ceni sobie oryginalną, śmiałą koncepcję. Dlatego też chętnie zderza tanie, współczesne tworzywa z wyrafinowaną formą i na odwrót: szlachetne materiały umieszcza w nietypowym kontekście. Przykładem może być barokowy żyrandol z plastiku, jedwabna narzuta w kolorze fluoroscencyjnej zieleni, czy też kolorowe pamiątki z wakacji ustawione na drewnianej komodzie. W tej swobodnej żonglerce powinniśmy jednak być w stanie wychwycić jakąś myśl przewodnią. W przeciwnym wypadku zagraża nam kiczowata pstrokacizna. Warto na samym początku zastanowić się, jaki styl ma dominować w naszym wnętrzu, a następnie przełamać go kilkoma nietypowymi akcentami. Na przykład jaskraworóżową, wzorzystą tapetę można zderzyć z ascetycznie zaaranżowaną, utrzymaną w zrównoważonej kolorystyce powierzchnią. Natomiast orientalna, barwna narzuta tchnie ożywczą świeżość w klasyczny salon z masywnymi meblami. Możliwości jest wiele, a ogranicza je właściwie tylko indywidualne poczucie estetyki. Dozwolone jest łączenie zróżnicowanych, często wykluczających się stylów, materiałów czy barw.
Fusion dowartościowuje motywy folklorystyczne i landrynkowe kolory, które do niedawna uchodziły za infantylne. Jaskrawy błękit, intensywny róż i neonowy pomarańcz mogą w aranżacji dominować lub w postaci pojedynczych akcentów tworzyć ciekawy kontrast dla stonowanej całości.